Świat w wyobrażeniach ludowych przepełniony był magią. Wierzono w istnienie różnego rodzaju sił nadprzyrodzonych oraz reprezentantów tych sił, czyli demonów. Według ludowego światopoglądu demony te mogły mieć zarówno negatywny, jak i pozytywny wpływ na ludzką egzystencję, dlatego starano się zachować szczególną ostrożność i unikano z nimi kontaktu. Wiele istot demonicznych było związanych z przestrzenią domu i obejścia.
Powszechnie wierzono w obecność w domu małych czarnych ludzików zwanychbożętami. Miały one wchodzić przez szpary do izby i pomagać mieszkańcom domu. Przede wszystkim bożęta pomagały kobietom w usypianiu i kołysaniu dzieci. Gospodyni zostawiając w domu śpiące dziecko sypała na ziemię trochę prosa ze słowami: „Bożęta, bożęta niech każdy pamięta o dzieciach, o chacie, a tu proso macie”.
Innym domowym demonem był chowaniec zwany także inkluzem. Początkowo uważano go za opiekuńczego ducha domu mieszkającego pod progiem, z czasem za diabła, który służył człowiekowi zapewniając mu bogactwo i pomyślność. Najlepszym sposobem na zdobycie chowańca było noszenie zniesionego jako pierwsze jaja od czarnej kury (zwanego kogucim jajem) pod lewą pachą przez 9 dni. W tym czasie nie wolno było się modlić, chodzić do kościoła ani używać soli. Z jaja wykluwał się chowaniec w postaci czarnego kota, koguta lub ptaka. Chowańca należało karmić nieosolonymi potrawami, inaczej wpadał w złość i rozbijał beczki z ziarnem lub wyrywał kiczki z poszycia dachu. Chowaniec był dokuczliwym towarzyszem – zachodził za skórę nie tylko domownikom, ale także ludziom przechodzącym koło domu (na przykład rzucał w nich kamieniami). Mógł także spowodować chorobę, a nawet śmierć. Pozbycie chowańca nie było łatwe i wymagała interwencji księdza.
Kolejną demoniczną istotą nawiedzającą dom i dokuczająca mieszkańcom byłazmora zwana także gnieciuchem lub gniotkiem. Przychodziła ona w nocy i dusiła śpiących ludzi. Powodowała także bezwład w nogach i rękach. Zmora dostawała się do domu przez różnego rodzaju szczeliny lub dziurkę od klucza i tylko tą samą drogą mogła się wydostać. Zatkanie otworu, którym weszła umożliwiało zobaczenie tego demona. Mawiano, że wielkie bogactwo mógł zdobyć ten, kto zerwał czapkę z głowy zmory. Aby ochronić się przed atakiem zmory należało przed snem przeżegnać się. W przypadkach, gdy zmora szczególnie kogoś męczyła, kładziono na śpiącą ofiarę brony z zębami do góry.
Niebezpiecznym demonem, zwłaszcza dla rodzących kobiet i ich dzieci, byłamamuna. Wierzono, że w tego demona zamienia się dusza kobiety zmarłej w czasie ciąży lub połogu. Mamuna miała szczególnie dokuczać ciężarnym kobietom i położnicom, przede wszystkim zaś podmieniała nowonarodzone dzieci. Takie podmienione dziecko nazywano odmieńcem. Odmieńca można było łatwo rozpoznać. Wyróżniała go wyjątkowa brzydota, zbyt duża lub zbyt mała głowa, cienkie ręce i nogi, paznokcie w kształcie pazurów. Odmieniec był płaczliwy, mało spał, ciągle był głodny i złośliwy dla otoczenia. Stosowano różne praktyki aby pozbyć się odmieńca i odzyskać własne dziecko. Odmieńca kładziono na kupie gnoju lub śmieci albo wynoszono na drogą poza wsią i chłostano go brzozową rózgą. Starano się w ogóle nie dopuścić do podmienienia dziecka przez mamunę. W tym celu kropiono kołyskę wodą święconą, a w róg łóżka położnicy zatykano zioła święcone na Matki Boskiej Zielnej. Starano się także aby na nalepie pieca ciągle płonął ogień. Mamuny mogły także prześladować małe dzieci. Aby temu zapobiec należało wykonać ze szmat dwie małe lalki (zwane mamunami) i powiesić je głową w dół na drzwiach i oknie. O północy powinna zjawić się mamuna, która ukręcała lalkom głowy. Od tego momentu przestawała dokuczać dzieciom.
Bibliografia:
Krzysztof Ruszel Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004.
Artykuł w całości pochodzi ze strony http://naludowo.pl/ i jest prezentowany przez Izbę Regionalną w Zielonkach w celach edukacyjnych.