Nóż w Polsce

Nóż w Polsce

18 lut, 2020


„Wiejski mechanik” Aleksander Kotsis XIX w.

Wprowadzenie

Ideą przyświecającą temu opracowaniu była chęć dowiedzenia się czy na terenach naszego kraju produkowano kiedykolwiek noże, które można by uznać za produkt w jakiś sposób wyjątkowy. Noże takie mają (lub miało) w zasadzie wielu naszych sąsiadów i znaczna część krajów w Europie, niektórzy nawet kilka, kilkadziesiąt rodzajów. Na tym tle wyglądamy dość blado. O nożach skandynawskich wiedzą wszyscy, są one nierozerwalnie związane z historią i kulturą tych krajów, nasi zachodni sąsiedzi mają niezwykle rozwinięty przemysł nożowniczy i słynne na cały świat centra produkcji noży, jak choćby Solingen, swoje noże, produkowane od wielu lat mają też np. Czesi i tylko u nas, jakby na to zagadnienie spojrzeć pobieżnie, bez zagłębiania się w tematykę, teoretycznie nie ma nic. Prawie nic…


Faktem bezspornym jest, że w obecnej Polsce tradycyjna, w rozumieniu – przechodząca z ojca na syna, kultura nożownicza w zasadzie zanikła, świadczy o tym chociażby to, że nawet określenie „nożownik” czyli nazwa zawodu (twórcy noży) zdewaluowało swą wartość i aktualnie większości społeczeństwa kojarzy się wyłącznie z bandytą operującym nożem. Brakuje nam też powszechnie znanego, fachowego słownictwa używanego do opisywania noży i procesu ich produkcji, chociaż niewątpliwie, słownictwo takie niegdyś istniało.

Jeszcze przed II Wojną Światową działało na trenie Polski przynajmniej kilkadziesiąt większych lub mniejszych fabryk, manufaktur i rodzinnych warsztatów, w których wytwarzano noże, sztućce i inne przedmioty metalowe ostre, po wojnie zmieniło się to diametralnie z przyczyn politycznych, które są nam powszechnie znane. Prywatne firmy zostały upaństwowione lub zamknięte, fabryki i manufaktury łączono w wielkie państwowe zakłady, które następnie koncentrowano w kombinatach-molochach, przemysł prywatny po początkowej powojennej odwilży przestał być tolerowany i zaczął być traktowany jako konkurencja dla Państwa, w dodatku niezgodna z obowiązującą ideologią. Nakładany według urzędniczego widzimisię podatek domiarowy i inne szykany doprowadziły do ruiny tysiące przedsiębiorców i rzemieślników.

Zmieniło się to dopiero w czasach, gdy nieudolnie zarządzany i skrajnie niewydolny system gospodarczy doprowadził do chronicznych braków wszelkiego rodzaju towarów na rynku (a w zasadzie nie potrafił im zaradzić od początku), wtedy to Państwo odrobinę poluzowało cugle, choć nadal, według oficjalnej propagandy i tak „prywaciarz” winny był wszelkiego zła, z którym borykała się gospodarka socjalistyczna – poza, rzecz jasna, „oczywistymi czynnikami zewnętrznymi”. 

 

Fabryka Gerlacha w Drzewicy.

Nie oznacza to oczywiście, że czasach PRL przemysł nożowniczy przestał istnieć, działały przecież wielkie zakłady państwowe takie jak np. Gerlach, Hefra czy Wifama produkujące na potrzeby cywilne i wojskowe, których wyroby bezsprzecznie zmonopolizowały rynek krajowy. Oprócz tych fabryk, mimo przeciwności, działali nadal pojedynczy rzemieślnicy i małe manufaktury wytwarzający noże przeważnie na potrzeby lokalnej społeczności, na eksport, czy choćby dla określonych grup np. myśliwych (np. Piotrowski i Michalski z Przedborza, Żbik i Wulping z Mazur, Pronowo i ENTO z Wrocławia, Szulc z Łodzi, etc.) oraz twórcy, których prace zakwalifikowano jako rękodzieło ludowe (np. Koszarek-Benkowy, Kramarz i Kuchta z Podhala). Ogólnie rzecz biorąc można jednak przyjąć, że to właśnie w okresie poprzedniego ustroju polskie nożownictwo, rozumiane jako kontynuacja tradycji przechodząca z ojca na syna, lub umiejętności przekazywane pokoleniowo przestało w zasadzie istnieć.

Obecnie ta gałąź rzemiosła dość prężnie się rozwija, co można zauważyć zwłaszcza w ostatnich latach. Twórcy i miłośnicy noży skupiają się wokół forów tematycznych, odkrywają dawne albo wypracowują lub dostosowują do swoich potrzeb istniejące słownictwo (na przykład stosowane przez wytwórców broni białej), dzielą się wiedzą, odtwarzają dawne wzorce, eksperymentują z materiałami i formą. Istnieją również większe firmy produkujące noże, czyli śmiało można powiedzieć, że widać światełko w tunelu. 

Tytuł tego opracowania może być mylący, ponieważ nie obejmuje historii noży wytwarzanych w Polsce od zarania dziejów po czasy współczesne (przynajmniej nie szczegółowo) – z kilku powodów, które postaram się teraz wyjaśnić. Przede wszystkim tematyka jest zbyt obszerna jak na moje możliwości. Napisanie rzetelnego artykułu o tak szerokiej tematyce zajęłoby z pewnością wiele lat i wymagałoby przynajmniej tysięcy godzin spędzonych na przeczesywaniu archiwów w całym kraju, a na to niestety nie mogę sobie pozwolić. Z tego samego względu tekst, który czytacie ma charakter siłą rzeczy ogólnikowy i w żadnej mierze nie stanowi ostatecznej, zamkniętej opowieści.

Zależało mi na tym żeby odnaleźć nóż, który moglibyśmy określić jako nasz rodzimy produkt, tradycyjny, regionalny, a w każdym razie jakiś wzór lub wzory typowe dla naszego kraju. W takim przypadku nie ma sensu wybiegać w przeszłość zbyt daleko, skupiłem się więc głównie na, mniej więcej, ostatnich dwustu latach naszej historii, czyli na okresie w którym można by doszukiwać się udokumentowanej tradycji nożowniczej i ciągłości wytwarzania takich narzędzi. Dawniejsze dzieje opisałem więc bez zagłębiania się w szczegóły. 


Fabryka Norblina w Warszawie

Gdzie szukać i jak? 
Otóż wyjaśnienie nie jest proste, ale wydaje mi się, że jedyne, które możemy przyjąć za dopuszczalne. Zacznijmy od tego, na jakim obszarze moglibyśmy rozpocząć poszukiwania – jak powszechnie wiadomo, granice Polski, Królestwa, Korony, a później kolejnych Rzeczypospolitych były płynne. Na przestrzeni dziejów kraj nasz zajmował terytorium, które rozciągało się od Łużyc i Odry na zachodzie, po Smoleńszczyznę i daleko za Dniepr na wschodzie; od Bałtyku i Inflant na północy po linię Karpat i Morze Czarne na południu. Oczywiście jest to część kontynentu, która w różnych okresach historii Polski znajdowała się pod panowaniem polskich, a później polsko-litewskich władców, jednakże nigdy opisywany obszar nie był opanowany w jednym okresie historycznym w całości.

Uważam, ze nie ma sensu doszukiwać się śladów polskich noży regionalnych na terenach zajmowanych przejściowo, jak choćby na Łużycach, Milsku czy na Pomorzu Zachodnim, chociaż w tym przypadku możemy mówić o wspólnych wzorcach słowiańskich (jeśli chodzi o wieki średnie i początki polskiej państwowości), jednak nie o to chodzi. Z tych samych względów, jako teren potencjalnych poszukiwań odpada prawie cały Śląsk (chociaż wspominam o nim przy okazji opisywania noży w średniowieczu, co wydaje mi się właściwe), przez kilkaset lat pozostający poza granicami państwa, czy też na przykład północna część dzisiejszych Mazur. Brakuje tu ciągłości panowania i osadnictwa polskiego. Wielosetletnia nierzadko przerwa powodująca odpływ lub „wynarodowienie” (termin umowny) zamieszkującej te tereny ludności polskiego pochodzenia i napływ ludności pochodzenia obcego sprawiają, że wywodzenie i próba odnalezienia kontynuacji polskiej tradycji nożowniczej np. na terenie Dolnego Śląska jest raczej bezsensowna (można, co najwyżej potraktować tereny sąsiedzkie jako punkt odniesienia). 

W okresie swego istnienia, przez ponad 400 lat, zjednoczone unią państwo polsko-litewskie zajmowało terytorium o powierzchni około miliona kilometrów kwadratowych. Można oczywiście przyjąć ten ogromny teren jako obszar poszukiwań, jednak absurdem, moim zdaniem byłoby doszukiwanie się śladów „polskiego noża regionalnego” w okolicach Smoleńska, na Dzikich Polach czy też na terenach dzisiejszej Łotwy czy Estonii. Powód jest prozaiczny. Państwo to było tyglem narodów, a Polacy byli w nim co prawda grupą dominującą, ale nie wszędzie i nie cały naród w świetle dzisiejszej nomenklatury (zwłaszcza, że państwa narodowe to bardzo młody wynalazek). Większość ziem wschodnich zamieszkiwali Rusini, protoplaści dzisiejszych Białorusinów, Ukraińców, częściowo również i Rosjan, na północy dominowali Bałtowie, a wśród nich oczywiście Litwini, współgospodarze kraju, poza nimi obszar Rzeczypospolitej zamieszkiwali również Żydzi, Niemcy, Ormianie, Tatarzy, Szkoci, Grecy i przedstawiciele wielu innych narodów.

 


Uproszczona mapa pokazująca terytorium zajmowane przez państwo polskie na przestrzeni dziejów. Nie wszystkie ziemie i krainy na niej uwzględniono.

Choć może to zabrzmieć niezbyt poprawnie, to za właściwe uznałbym skupienie się na terytoriach „etnicznie polskich”, czyli na tych, gdzie ludność polska przez ostatnie 200 lat stanowiła większość. Najwłaściwszym więc, moim zdaniem, byłoby ograniczenie się do terytorium zajmowanego przez II Rzeczpospolitą (i pogranicza), mając jednakże w pamięci to, że jej wschodnie rubieże wcale nie były przez Polaków zdominowane pod względem ludnościowym. Jednolita narodowościowo Polska to rzecz zupełnie nowa w naszej ponadtysiącletniej historii, taki stan rzeczy został usankcjonowany ostatecznie dopiero w wyniku umów i akcji powojennych (po II Wojnie Światowej). 

Można oczywiście postawić sobie pytanie, czy szukanie w naszym przypadku tradycyjnego noża „polskiego” ma jakikolwiek sens zważywszy na to, że przez wieki byliśmy i nadal jesteśmy krajem tranzytowym, gdzie idee, rozwiązania, wzornictwo, technologie, etc., przepływały w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich kierunkach.
Raczej bezdyskusyjnie możemy wykluczyć istnienie czegoś takiego, jak tradycyjny, typowo polski nóż, wytwarzany na terenie całego kraju od wieków według jednego, lub kilku niezmiennych wzorców. Nóż taki z pewnością nie istnieje. Możemy natomiast podjąć próbę wyszukania noży, które są charakterystyczne dla poszczególnych regionów i wykluczyć bądź potwierdzić ich istnienie, albo też wzoru popularnego w znacznej części kraju, który jednak przechodził przez dziesięciolecia pewne modyfikacje. 

Opracowanie to ma charakter bardzo ogólny i zaledwie powierzchownie omawia temat, w żadnym razie nie rości sobie prawa do bycia rozprawą naukową. Poza ideą, która przyświecała mi od początku i o której wspomniałem powyżej, chciałem również wykazać jak ważną rolę pełniły noże w naszym życiu codziennym i to nie tylko patrząc na te narzędzia z perspektywy kuchni. Skupiam się głównie na nożach, które można by nazwać nożami podręcznymi lub osobistymi oraz na tych stanowiących broń osobistą. Oczywiście mam świadomość, że w określonych przypadkach każdy z noży mógł pełnić rolę osobistego narzędzia lub broni, ale bezsprzecznie niektóre ich rodzaje nadawały się do tego bardziej, a inne mniej; część zaś została do tego stworzona i to te właśnie noże najbardziej mnie interesują.

Podczas zbierania materiałów natrafiłem na sporo ciekawostek bezpośrednio, lub pośrednio związanych z nożami i naszą kulturą, postanowiłem więc wyszukać ich możliwie jak najwięcej i zamieścić w tym opracowaniu tytułem uzupełnienia. Wydaje mi się, że może to Was zaciekawić tym bardziej, że znaczna część tych materiałów zdecydowanie pozwala spojrzeć na to pospolite, jakby nie było narzędzie z zupełnie innej perspektywy.

Janusz Łangowski

Źródło grafik oraz tekstu