Komu brew się podniosła z zadziwienia tytułem, niech odetchnie z ulgą. Nie dzieje się nic, co by obyczajności i wiedzy o kulturze (tej ludowej!) urągało! Mądrość ludowych przysłów związanych z dniem święta Księcia Niebieskiego widziała w nim tego, który zapewnia człowiekowi i zamążpójście i strawę na długą zimę. Tym bardziej, że Michałowa nocka swoją przejrzystością, zwiastować miała jej srogie panowanie. A że zbliżał się i czas wesel, to wierzono, że święty Michał skutecznie weźmie się za swaty i niejedną pannę pośle w zastęp bab. W zastępy kiszonek wepchnie i kapustę, to już ostatni moment! A przez jego odwagę i determinację w służbie Bożej zbuntowane anioły zepchnięto w piekielne otchłanie – wszystko jasne!

Choć wielki to święty, otaczany kultem jako stróż Izraela w czasach starotestamentowych, to w kulturze ludowej o nim i innych anielskich posłańcach niewiele! Uboga jest ludowa angelologia, zdecydowanie więcej o demonach! Może dlatego, że wroga trzeba dobrze poznać, a czuli opiekunowie ludzkich losów działają niezauważeni! Powstać miały czyste duchy z kropel wody, które upadły z kropidła, którym Bóg święcił swoje dzieło w ostatnim dniu stwarzania. W starotestamentowych apokryfach aniołowie powstają z iskier, które krzemieniem krzesał sam Pan Bóg. Ogniste moce natychmiast znają swoje miejsce w szeregu i organizują się w dziewięć chórów anielskich, które później szczegółowo nazwie i opisze Dionizy Pseudo-Areopagita. Odtąd anielskie drogi przecinały się z ludzkimi dróżkami, jak w opowieści o wędrówce archanioła Rafała z młodym Tobiaszem. Każdego wieczoru, przynajmniej od czasów średniowiecza zwracano się do anioła stróża słowami popularnej modlitwy, której autorem i propagatorem był święty Wincenty Ferreriusz. A dający posłuch prośbie anioł, bywa zawsze ku pomocy! Taki jego los i rozkaz mu dany, a zapisany w Psalmie: „swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach” (Ps 91, 11).

Podobne funkcje wobec panujących, tak w starożytnym Izraelu, jak i średniowiecznej Europie pełnił święty Michał. Bywał stróżem królestw, panujących, a wreszcie dokonać miał przed obliczem Boskiego trybunału ostatecznego rozliczenia ludzkich przewin i zasług. Proszono go o opiekę w ten dzień grozy, proszono podczas wojennych wypraw, widziano we własnej osobie gdy toczył walkę ze złem – tym widzialnym i duchowym.

I choć kult świętego archanioła jest w pełni ortodoksyjny, a nawet dzień jego pamięci świętują protestanci, to jednak początków czci oddawanej Michałowi szukać trzeba wśród chrześcijańskich gnostyków. Może dlatego i współcześnie osoba świętego elektryzuje wszelkiej maści tarocistów, wróżki i specjalistów od kart anielskich. Antropolog kultury i etnograf będzie patrzył z zaciekawieniem, jak nowe formy przybiera w kulturze popularnej pradawny kult. Zresztą archaniołowie Michał, Gabriel i Rafał w kulturze ludowej mieli wybitne związki z amuletami. Żydowskie położnice otrzymywały wycinanki z zapisanymi imionami archaniołów, by strzegły ich przed Lilit. Mieszkańcy Bałkanów zabierali ze sobą zapisaną tajemniczą modlitwę – od wszelkiego strachu, w której Michała wzywało się z samego rana, a Gabriel otaczał opieką podczas burz. Archanioł Michał wspominany był i w kolejnej magicznej formule przeciw kłuciu w piersiach – zapewne z racji miejsca, w które ugodził strącanego do otchłani piekielnej Satanaela.

Kult tak ogromny, że w samym Konstantynopolu wzniesiono trzydzieści miejsc poświęconych czci owego świętego! Warto było honorować tego, który wedle wierzeń ludowych osobiście stawiał się po duszę konającego. Czasem uciekał się do fortelu, zwłaszcza gdy dusza niespecjalnie chciała się z tym światem rozstawać. Pojawiał się wówczas ze złotym jabłkiem, na które udawało się skusić duszyczkę moribunda. A skoro tak wielkim był świętym, że mógł z dopustu Bożego zabierać człowiekowi życie, to dlaczego nie miałby stać się w ten sposób patronem złodziei?

Tak! Zwano go przez wzgląd na zdolność rozłączania duszy z ciałem „zabierającym” a  na Ukrainie jego opieki przyzywali drobni złodzieje, podobnie jak i ci, którzy bali się utraty mienia. Prosili wówczas świętego Michała, by sięgającym po cudze jak szatanowi związał ręce i nogi.

Wśród Słowian południowych Michał archanioł pełnił także rolę opiekuna winnic, pól, zbóż. U nas zajmował się dopilnowaniem terminu kiszenia kapusty oraz wyznaczał kres letniego popasu owiec. Czasem w zamawianiach zamykał wściekłym psom pyski. Nie udawało się to jednak w przypadku złorzeczących. Imienia archanioła w ludowej tradycji serbskiej nadużywa się, życząc komuś śmierci – A bodajby cię święty Michał sieknął! Magiczna formuła opiera się na silnej wierze w niezwykłą moc archanioła, z którym nikt nie może się równać. Był w stanie przykuć w otchłaniach ziemi samego księcia ciemności a raz do roku zdyscyplinować diabła i tak skrócić Lucyferowi łańcuch, że aż tyłkiem o wielką kolumnę uderza i to uderzenie jest na tyle dotkliwe, że rozlega się wiosennym grzmotem po świecie. Wtedy można odetchnąć z ulgą, że po raz kolejny, w powtarzanych cyklicznie mitycznych początkach zło zostało pokonane.

Dowódca zastępów anielskich i dzielny wojak początku i końca czasów miał niesamowite szczęście do realizacji plastycznych. Od bizantyńskich mozaik, na których jawi się w szatach cesarskiego dworzanina, po stroje rzymskiego legionisty u barokowych malarzy. Zawsze strojny, zawsze waleczny. Ognistym mieczem strąca upostaciowione zło w otchłanie piekieł, innym razem strzeże nim raju. Czasem występuje z wagą, na której ważyć się będą losy człowieka podczas Sądu.

Podobnie ukazywano go w sztuce ludowej. Raz w hieratycznej pozie, zastygłego świadka ludzkich czynów, zasłuchanego w ludzkie modlitwy i błagania. Innym razem w trakcie rozgrywanej potyczki z diabłem, który przegrywa w iście jasełkowym stylu – bardziej budząc nasze rozbawienie, niźli przerażenie. Oba motywy trafnie łączy Tadeusz Adamski – rzeźbiarz ludowy z Woli Gułowskiej. Starannie zakomponowane prace niosą w sobie prawdziwą szlachetność dawnej sztuki ludowej. Wyznaczają kanon tego, co w plastyce chłopskiej najcenniejsze – syntetyczną formę, w której do głosu dochodzi to, co najistotniejsze. Dalej ‒ zdecydowaną, ale wysmakowaną kolorystykę, która dopowiada, ale nie przegaduje, a wreszcie szczerość wyrazu, w której miny stroi jedynie pokonany diabeł!

Źródło grafiki oraz tekstu