Z dniem świętej męczennicy Katarzyny definitywnie kończą się matrymonialne szranki i konkury! Czasu było sporo, na świętego Michała ostatni dzwonek, a teraz już basta! Od świętej Katarzyny nie prześladuj dziewczyny! – zaraz adwent, który Katarzyna rozpocznie – choć przecież bez ścisłej, liturgicznej kontroli – raczej umownie. Nic zatem dziwnego, że jeszcze w ostatnim momencie, jakby chwytając się rąbka sukni świętej, jak ostatniej deski ratunku, kawalerka chciała sobie wywróżyć pannę.

Tak stała się patronką młodych mężczyzn chcących pójść w małżeński stan, jak zawsze w ludowych patronatach trochę na opak, bo skutecznie zamążpójścia odmawiała. Z dziewiczą i żelazną konsekwencją! Z imieniem, mającym źródłosłów w greckim katharos – czysty, nie mogła inaczej! Dobrze rokowała taka panna wymodlona u świętej, bo przecież i porządna i mądra. Choć nie dziewictwo było główną cnotą Katarzyny! Tę często napotykano u mieszkańców nieba każdej płci. Sławy dodaje nauka! – głosi jedna ze starych pieśni o naszej świętej. I rzeczywiście, Katarzyna jawi się nam jako najmądrzejsza ze wszystkich świętych. A do tego urodna, stąd przepis na kłopoty gotowy! Tak już na kartach Złotej Legendy bywa, że mądre i piękne panny zwykle stają się męczennicami!

Brakuje wzmianek o żywocie naszej świętej w dawnych źródłach hagiograficznych. Choć wzmiankuje o Katarzynie współczesny jej Euzebiusz z Cezarei. Na pierwsze pełne redakcje żywota czekać trzeba dwieście lat. W VI i VII wieku pojawiają się narracje mówiące o jej Conversio i Passio, najpierw w tekstach greckich, a od X wieku i w łacińskich.

Według nich Katarzyna przychodzi na świat w Aleksandrii, stolicy Egiptu. Miejsce pochodzenia warunkuje pewnie przyszłe losy świętej. Wszak Aleksandria znana jest z gigantycznej biblioteki – słynnej na cały ówczesny świat. Pochodzi z rodziny spokrewnionej z cesarzem i z pewnością światłej, skoro posyłają w wieku siedmiu lat dziewczynkę do szkoły. Rzadka sprawa, umiarkowanie autentyczna, ale jak mocny budująca obraz naszej mądrej panny! Rodzina niestety pogańska, stąd Jakub de Voragine pisze o Katarzynie, że piękna w swych członkach, którymi wszyscy się zachwycali – wyrosła jak lilia między cierniami. Ale choć rodzice poganie, to jednak szczerze oddani córce. Ojciec Kostus wybudował Katarzynie wieżę – prawdziwe studiolo, w którym bez przeszkód mogła oddawać się nauce. Sprowadzonych siedmiu nauczycieli (w biblijnej symbolice siódemki zamknięta jest pełnia, stąd wnioskujemy, że więcej dla swej córki ojciec zrobić nie mógł, sprowadzając najmądrzejszych spośród uczonych) szybko stało się uczniami Katarzyny! Taka była jej bystrość umysłu i żądza wiedzy, która sprawiała, że z nauk jej udzielanych piła obficie, jak ze studni mądrości – przerastając wiedzą swoich nauczycieli.

Szybko jednak naukowa beztroska się kończy. Ojciec Katarzyny umiera, gdy ta kończy czternasty rok życia. Katarzyna zasiada na dziedziczonym tronie, ale rodzina umiarkowanie dowierza jej talentom monarchini. Myśli zatem o posłaniu jej od książek w małżeński kierat, w którym dopiero sprawowane rządy będą mogły być prawymi. Katarzyna wyćwiczona w retoryce godzi się na męża, który cechował się będzie jedynie (sic!) czterema walorami. Małżonek Katarzyny musi być szlachetnej krwi i to najwyższej próby, by wszyscy oddawali mu hołd. Musi być najbogatszym spośród władców, a tak pięknym, że zadziwi swoim pięknem nawet aniołów. Wreszcie musi być czysty, zrodzony z dziewiczej matki, a cichy i łagodny tak dalece, że wybaczy każdą wyrządzoną mu krzywdę! Kandydat idealny i nieosiągalny! Czy aby z pewnością?

Żył wówczas w okolicach Aleksandrii świątobliwy pustelnik, który osobiście przestawał ze Świętą Panienką. Razu pewnego nakazała mu ona wyprawę do pałacu Katarzyny, by oznajmić, że pragnienia jej serca mogą być zaspokojone. Słowem – misja przyszłej teściowej, do zrealizowania przez czcigodnego Adriana. Pustelnik dotarł do pałacu, wędrował od komnaty do komnaty, aż wreszcie dotarł do gabinetu świętej. Oznajmił powód przybycia, zarekomendował Oblubieńca i wespół z Katarzyną ruszył przez piaski pustyni, by objawić jej tajemnice świętej wiary. Żądna wiedzy Katarzyna zadawała tysiące pytań, a święty mnich dwoił się i troił, by wyczerpująco udzielić odpowiedzi. Zajęty dysputą pogubił ścieżki i obaj zbłądzili. Szybko jednak okazało się, że w sercu pustyni wyrasta piękny klasztor, w którym na przybyszów oczekuje sama Królowa Niebieska. W pysznych wnętrzach, przy asyście aniołów, świętych dziewic i męczenników udzielono Katarzynie chrztu. Matką chrzestna była sama Panna Maryja, która stała się i teściową Katarzyny, gdy ta połączyła się z wytęsknionym małżonkiem w mistycznych zaślubinach. Pierwszy raz o tych zaślubinach wzmiankuje angielska redakcja Złotej Legendy Jakuba de Voragine, która szybko zawładnęła wyobraźnią artystów. Znakiem zaślubin stał się drogocenny pierścień na palcu Katarzyny. Miodowych było tylko dziesięć dni, które utwierdziły świętą w wierze. Po tym czasie wróciła do swojego pałacu na spotkanie przeznaczeniu.

Gdy cesarz Maksencjusz przybywa do Aleksandrii, nakazując jej mieszkańcom złożenie ofiar bożkom, Katarzyna staje w obronie świeżo poznanej i przyjętej całym sercem wiary.

Zagrzewa miejscowych chrześcijan do wytrwałości a z pogańskim przesądem postanawia rozprawić się na drodze intelektualnej dysputy. Cesarz przystaje na to, rozsyła listy do najmądrzejszych gramatyków, retorów i filozofów, którzy zamieszkują cesarstwo. Ci w liczbie pięćdziesięciu przybywają do pretorium i zostają sromotnie rozgromieni mądrością Katarzyny. Poszukując szczerze prawdy, wyznają, że nie mogą już dłużej opierać się chrześcijańskiej doktrynie i wszyscy jak jeden mąż postanawiają zostać chrześcijanami. Stają się i natychmiast męczennikami, bowiem cesarz nakazuje spalenie ich jak stosu uczonych ksiąg na środku miasta. Wytrwałości w wierze dodaje im oczywiście Katarzyna, na której życie zasadził się wreszcie i sam tyran. Umieszczona w więzieniu, pozbawiona pożywienia, karmiona jest przez gołębicę, nawiedzana przez Chrystusa i wciąż nakłaniania do zamążpójścia przez cesarza. Z żelazną konsekwencją odmawia, stąd szykują na nią żelazo. W zasadzie żelazne kolce, którymi najeżone jest koło, mające wreszcie złamać jej opór. Ta wyrafinowana tortura zostaje udaremniona przez anioła, który koło niszczy, czyniąc z niego zresztą charakterystyczny i rozpoznawalny atrybut świętej. Ostatecznie ponosi śmierć ścięta mieczem, a z obłoku, który pojawił się nad miejscem kaźni wydobył się głos przyzywający ją jak oblubienicę z Pieśni nad pieśniami i gwarantujący wiernym przyzywającym wstawiennictwa świętej wysłuchanie modlitw w chwili konania. Ziemia męczeńskiej kaźni naznaczona została wypływającym wraz z krwią mlekiem. To częsty motyw w martyrologiach, spotykany również w opowieści o świętej Barbarze. Jak u innych świętych z kości Katarzyny począł wydobywać się cudowny olej, którymi relikwie spływają w klasztorze pod wezwaniem świętej na Synaju, gdzie została przeniesiona przez aniołów. Spełniała czasami pobożne, acz ekscentryczne pragnienia swoich czcicieli! I tak, gdy jeden z mnichów gorliwie pożądał relikwii świętej, w cudowny sposób podarowany został mu staw z palca Katarzyny, który bez ludzkiej ingerencji oddzielił się od reszty ciała. Cóż, tego szczęścia nie dostąpił jeden ze średniowiecznych biskupów, który sam musiał podczas uczczenia relikwii odgryźć fragment ciała ukochanej Marii Magdaleny. Widać i święci mają swoich faworytów!

Tyle Złota, choć tak barwna Legenda na dzień świętej Katarzyny. Nauka z nią sobie nie radzi, sądzono nawet, że historię świętej filozofki zainspirować miały dzieje Hypatii z Aleksandrii, którą rozwścieczony tłum chrześcijańskich fanatyków zamordował w 415 roku. W kulcie jednak odnajduje się świetnie, a już w XII wieku jej cześć i sława rozchodzi się po całej Europie. Włącza ją pobożność wieków średnich do grona Virgines Capitales, najważniejszych, a zatem i najpopularniejszych świętych dziewic.

Pod jej opiekę, poruszone stałością i konsekwencją jej wyborów oddawały się panny na wydaniu. Im właśnie przysługiwał przywilej ubierania statuy świętej. Szybko zatem stała się patronką krawcowych i modystek, które we Francji i Włoszech nazywano katarzynkami. Cukiernicze katarzynki pojawiają się w Toruniu, w sąsiedztwie średniowiecznego kościoła pod wezwaniem świętej, w dniu jej odpustu pyszniąc się na straganach piernikarzy. Tak zwano nie tylko owe wiktuały, ale i w formach przedstawiających świętą chętnie odciskano pierniki, które wzmacniały siłą korzennego smaku i chroniły przytomnością niebiańskiej patronki.

Najmądrzejsza spośród świętych, która przez studia i ogląd świata doszła do odkrycia jedynego Boga, stała się patronką filozofów i uczonych. Jej wizerunek figuruje na pieczęciach Uniwersytetu Paryskiego oraz Uniwersytetu w Padwie, na którym studiował zajadający się katarzynkami Kopernik. Atrybut rozpalający wyobraźnię, naruszone koło pełne ostrych haków, uczynił z naszej świętej patronkę wszystkich, którzy kołem się w swojej pracy posługiwali, a zatem i garncarzy i młynarzy, a także szlifierzy i tokarzy, a od XIX wieku i kolejarzy.

W polskiej kulturze ludowej święta Katarzyna stała się przede wszystkim patronką kawalerów. Jak na ironię trochę, bo przecież na awanse owych nie odpowiadała. Być może wierzono, że z wysokości nieba stanie się łaskawsza i da poznać pannę równie mądrą, co urodną i cnotliwą jak ona. W wigilię jej święta gromadzili się zatem chłopcy na katarzynkach, by potem śnić o matrymonialnej przyszłości i imieniu wybranki serca. Często śpiąc z dziewczęcą zapaską lub spódnicą pod głową! A gdy się wyśni, to na spokojnie można później wybór potwierdzić, bo nastaje czas wyciszenia i modlitwy, wszak Święta Katarzyna adwent rozpoczyna i śluby ucina. Czas adwentu doprowadzi do Bożego Narodzenia a gdy w święto rozkwitnie ucięta gałązka wiśni lub czereśni, zarówno kawalerka, jak i panny, mogą mieć nadzieję na rychłe zamążpójście. Nim się to jednak stanie i chata zabrzmi kolędą, dba nasza święta o ascetyczny charakter adwentu, w którym próżno w polskim przeżywaniu szukać grzanego wina – Święta Katarzyna Adwent zawiązała ‒ pijakowi pić nie dała, choć jeszcze na chwile uciechy przy muzyce w karczmie pozwala, bo co w Katarzynę śmiechem, w święty Andrzej grzechem. Wreszcie i definitywnie, ale rękoma swojego liturgicznego sąsiada rozprawia się z każdym muzykowaniem, które nie jest nabożnym ‒ Święta Katarzyna skrzypki pogubiła ‒ Święty Andrzej znalazł, zamknął w skrzyni zaraz.

Ma święta Katarzyna, być może przez mocne, choć już nieco zapoznane osadzenie w kulturze ludowej, sporo szczęścia do ludowych sztuk plastycznych. I dziś jeszcze można spotkać twórców, którzy różnymi technikami starają się sprowadzić ją z niebieskiego firmamentu na ziemię. Malują na szkle jak przed laty na Podhalu i Kaszubach. Rzeźbią w Kutnie, Jastrzębiu- Zdroju, na Pałukach. A wreszcie lepią z gliny w harmonijnej transmisji artystycznej tradycji rodzinnej w Obicach. W miejscowości tej żyje, mieszka i tworzy Elżbieta Klimczak, córka wielkiego Stefana Sowińskiego z Chałupek. Od ojca przejęła znajomość warsztatu garncarskiego i począwszy od lat siedemdziesiątych XX wieku z pasją i wieloma nagrodami dzieli się z nami swoją sztuką rzeźbienia w glinie. Sztuką zdradzającą przywiązanie do ciężkiej, sumiennej pracy na roli. Nie zawsze przecież dostatecznie wynagradzanej, noszącej na sobie czasem piętno porażki. Na niektórych rzeźbach Klimczak widać ślady uszkodzeń powstałe podczas wypału – przydają one jednak autentyzmu jej pracom. Pokazują, jak bardzo w naszych poszukiwaniach, także artystycznych skazani jesteśmy na nieprzewidywalne kaprysy żywiołów. Jak bezbronni jesteśmy wobec nich, choć zdaje nam się, że twardo stąpamy po ziemi. Sztuka Elżbiety Klimczak dosłownie i w przenośni przeszła przez ogień. Po latach krzywdzącego zapomnienia, wraca do nas z nową siłą, zachwycając coraz szersze grono odbiorców tej autentycznej sztuki ludowej!

Piękną i mocną jest święta Katarzyna, która wyszła spod jej ręki. Widać w niej silne przywiązanie do dawnych kanonów rzeźby ludowej. Śmiało można twierdzić, że ta ceramiczna rzeźba mogłaby powstać w złotym okresie funkcjonowania sztuki ludowej w Polsce! Szlachetna, prostota, zwarta bryła, doskonała znajomość ikonografii świętej, a wreszcie skromne środki wyrazu, które tylko przydają tej pracy autentyzmu i wzmacniają siłę oddziaływania! Pogodne spojrzenie, lekko zadarty nosek, jak u prymusów, może pojawiły się tu przypadkiem, ale patrząc na świętą Katarzynę Elżbiety Klimczak nie sposób myśleć inaczej, jak słowami poematu o dzielnej niewieście z Księgi Przysłów: Strojem jej siła i godność, do dnia przyszłego się śmieje (Prz 31, 25).

Źródło grafiki oraz tekstu