Węgrzc – wspomnienie o zapomnianym bohaterze.
Osada Węgrów
Wieś Węgrzce ma dość starą metrykę, skoro po raz pierwszy została odnotowana w połowie XIV wieku. Jej nazwa wzięła się od osiedlonych tu, podobnie jak w sąsiednich Bibicach, Bosutowie, Boleniu i Batowicach Węgrów. Występujące w wiekach średnich jako Wangierce były własnością krakowskiego kościoła. Jako jedyne w okolicy składały się z dwóch części. Stały tu dwa dwory zfolwarkami, a chłopi byli podzieleni pomiędzy tzw. Węgrzce prestymonialne i Węgrzce funduszowe. Pierwsza część była dobrami krakowskiej kapituły katedralnej i zarządzali nią zmieniający się co kilka lat kanonicy, zaś druga stanowiła trzon funduszu kościelnego Katedry Wawelskiej, do którego dziesięcinę wpłacało kilka wsi. Tu dzierżawcami częstokroć były osoby świeckie. Między obu częściami nasilały się konflikty, zwłaszcza o przyorywanie miedzy. Stan taki trwał do końca XVIII w., kiedy w opisywaną wieś nowe życie tchnął pewien zacny ksiądz…
Węgrzce rozkwitają
W końcu 1768 r. zrujnowane przez krajową rewolucję Węgrzce zostały opuszczone przez swego rządcę. Wtedy kapituła dała ją księdzu Chyczewskiemu, archidiakonowi katedralnemu, który napisał w liście, że „budowle dworskie, gospodarskie i karczemka na Sudole są zrujnowane”. Nie było nic…
Poprzedni właściciel, biskup kijowski Józef Załuski, w 1767 r. został wywieziony do Kaługi za protest przeciwko ingerencji Rosji w sprawy polskie, skąd powrócił dopiero w 1773 r. Za niego Węgrzce sromotnie upadły, gdyż światły biskup ani razu nie odwiedził wsi, siedząc w Warszawie. Urzędujący w zastępstwie dzierżawca Piasecki, gdy zawiązała się Konfederacja Barska, odszedł do niej, pozostawiając Węgrzce bez dozoru. Wojska konfederackie i rosyjskie, przebywając wówczas wokół Krakowa, wszystko pozabierały, a poprzez utarczki zbrojne spustoszyły wieś do cna[1].
Ksiądz Chyczewski nie zdążył odrestaurować wsi, bo ciężko zachorował na „puchlinę”. Część prestymonialna wówczas była mizerna i nie przynosiła znacznych dochodów. Mieszkali w niej chłopi: Nosal, Franczak, Wlazło, Ziętara, Krawiec, Rogala, Prymus, a w karczmie szynkował Błażej Kempka. Część funduszową Węgrzc zamieszkiwali chłopi: Dratwa, Zachwieja, Łysek, Ciupka, Rogala, Kapusta, Ciaćma, Palmowski, Kaliński, Stawinoga, Piwowarka i Grochal, polowy ze dworu.
Na początku 1776 r. chorującego Chyczewskiego zastąpił ksiądz Józef Olechowski, sufragan i archidiakon katedralny krakowski, późniejszy biskup. On to zaproponował kapitule, by połączyć dwie części wsi w jedną. Nowy właściciel dopiął swego i Węgrzce zostały połączone już na wieki po wiekach rozdzielenia dekretem z 10.10.1778 r.
Olechowski nakłonił kapitułę, by przyłączyć do wsi zdezelowany i opuszczony od kilku lat po zmarłych dzierżawcach młyn kapitulny zwany Bularnia[2] wraz z gruntami. Młyn ów stał między Prądnikiem Biskupim[3] (dziś Biały) i Czerwonym.
[1] Podobny Armagedon dotknął Węgrzce podczas I wojny światowej, gdy wieś została doszczętnie rozebrana, ponieważ forty C.K. Festung Krakau musiały mieć otwarte pole ostrzału. Wieś miała newralgiczne położenie, na samej granicy z Rosją, skąd carska armia mogła uderzyć na Kraków. Dlatego to w Węgrzcach były jedne z najsilniejszych umocnień Twierdzy.
[2]Nazwa pochodzi prawdopodobnie od „bielarni” – w niektórych młynach bielono płótna.
[3]We wsi Prądnik, dawniej zwanym Promnik, stał pałac biskupów krakowskich ze ślicznym ogrodem włoskim, gdzie kwiaty i krzewy tworzyły fantazyjne wzory. Stąd Prądnik ten zwał się Biskupi. Co ciekawe, pracowali tam chłopi z innej wsi biskupiej – Zastowa, gdyż w Prądniku za mało chłopów mieszkało.
W 1779 r. na gościńcu wodzisławskim wystawił potężną austerię, czyli zajazd, z mieszkaniami dla gospodarzy i pokojami gościnnymi, z murowaną piwnicą, oborą, stodołą i mieszkaniem przed austerią dla kowala. Kowal pracował przy zaprzęgach gnających przez gościniec.
Ksiądz podjął się geometrycznego wymierzenia ról dworskich i gromadzkich. Za mało było ludzi, by poobsadzać to wszystko, więc swoim kosztem w pasie od austerii do wsi wystawił 5 podwójnych chłopskich chałup z osobnymi wejściami oraz 2 chałupy dla rzemieślników. Osadził tam mieszkańców z nadaną blisko każdemu rolą. Jedna z podwójnych chałup spłonęła w 1790 r.
Nowej osady potrzebowały też leżące daleko od centrum wsi grunta ku gościńcowi słomnickiemu i dalej luborzyckiemu. Przy gościńcu słomnickim na miejscu zwanym Sudoł (nazwa ta znana już była w 1349 r.!), gdzie wcześniej była opuszczona karczemka i chałupka kowala, wystawił porządną karczmę i kilka chałup mieszkalnych, które wraz z rolami bliskimi nadał mieszkańcom. W karczmie zwykle sprzedawano trunki produkowane przez miejscowy dwór. Karczmarz czerpał dochody z wyszynku z co 20 beczki piwa i wódki.
Dotąd wszystkie chałupy, w których mieszkali Węgrzycanie, były własnością dworu, ale Olechowski chcąc by się bardziej do miejsca przywiązali i lepiej gospodarowali, wszystkie chałupy mieszkającym podarował na własność, z prawem sukcesji i sprzedawania. Role natomiast pozostały pańskie.
Młyn w 1780 r. wyremontował, grunt wymierzył, z czego mniejszą część dał na osiedlenie 3 chłopom, a przywilej na młyn za zgodą kapituły wydał Józefowi i Apolonii Buszedłowskim. Polepszył też budowle w części funduszowej Węgrzc: wystawił nowe stodoły, wytynkował dwór, a przed nimzasadził równo kasztany i orzechy włoskie.
Przez 22 lata przyczynił się do wielkiego rozwoju tej wsi. Józef Olechowski zmarł w 1806 r. w Krakowie. Swój majątek przekazał szpitalowi św. Łazarza, a bibliotekę księżom misjonarzom na Stradomiu. Biskup pochowany został w katedrze wawelskiej.
Wyrwać z odmętu czasu…
Mieszkańcem Węgrzc był także Wyspiański. We wrześniu 1906 artysta przeniósł się z rodziną do nowo kupionej chałupy wraz z gospodarstwem rolnym. Jednak był to już schyłek życia chorującego na nieuleczalną wtedy kiłę artysty. Ostatnie wizyty w Węgrzcach złożyli mu: malarz Józef Mehoffer, pisarz Władysław Reymont i poeta Leopold Staff. Wyspiański został przewieziony do lecznicy w Krakowie przy ul. Siemiradzkiego, gdzie zmarł 28 listopada 1907 roku. Potem odbył się uroczysty pogrzeb na koszt miasta, a malarz został pochowany w krypcie zasłużonych w kościele na Skałce.
Wyspiański dał jednak Węgrzcom tylko swoje nazwisko i rok pomieszkiwania. Olechowski dał Węgrzcom 22 lata pracy i wtłoczył, w porównaniu do sąsiednich ówczesnych właścicieli i dzierżawców, masę pieniędzy na rozwój, do dziś pozostając zapomnianym bohaterem.
W opracowaniu zostały wykorzystane zbiory Archiwum Katedralnego na Wawelu
dr Mateusz Wyżga,
pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie,
Źródło: artykuł pochodzi z Wiadomości Lokalnych Gminy Zielonki