Czy wiedziałeś że?
To było sto lat temu. CD.
Przesiedlenia, bieda, wyburzenie domów – oto „uroki” rozpoczynającej się wojny dla mieszkańców Zielonek. Ale czy nie odnajdzie się żadna ludzka postać po stronie austriackiej? Spójrzcie na tego pana z obrazu Oscara Bruecha. Z daleka zapewne budzi skojarzenia z Piłsudskim, bo na obrazku ma charakterystyczny wąs, nieco posunięte czoło i nieodłączny mundur. W 1914 roku miał już 61 lat, stopień generała porucznika (po niemiecku ciepłe słowo „Feldmarschalleutnant”), a więc prawdopodobnie był spełnionym żołnierzem, niemającym już ochoty na nic, prócz emerytury.
Nazywał się Karl Kuk i był świetnie wykształconym człowiekiem: pisał rozprawy nie tylko o historii wojskowości, ale też o… „Fauście” Goethego. W 1912 roku otrzymał dowództwo Twierdzy Kraków, a więc – gdy nadeszła Wielka Wojna – znał dobrze wszystkie jej zakamarki. To on był odpowiedzialny także za wyburzanie domów w naszym regionie. I moglibyśmy zaprzestać tego wspominania na krótkim: takie miał rozkazy, musiał je wykonać. Problem jednak w tym, że polecenia wykonywano bez żadnego miłosierdzia dla naszych ówczesnych sąsiadów: opornym kobietom przykładano bagnety do piersi, czym wymuszano szybszą wyprowadzkę, a rodzinom, które raz się zapakowały na wóz, nie pozwalano wrócić, by w drugim transporcie zabrać z ziemianek stosy niedawno zebranych plonów. Czy należy obwiniać Karola Kuka o cierpienia mieszkańców naszych wsi? Osądźcie sami.
To było dokładnie sto lat temu. CDN.
Jan Bukak
Koło Naukowe Historyków Studentów UPJP II