Zofia Daszkiewicz
Urodziła się w Węgrzcach i tutaj mieszka. Jest magistrem filologii polskiej. Jej przygoda z poezją rozpoczęła się przed dwudziestu laty. Uczestniczyła w licznych uroczystościach religijno-patriotycznych, recytując swoje utwory między innymi na polach Majdanka w pięćdziesiątą rocznicę wyzwolenia obozu, na Monte Cassino, w Filharmonii Krakowskiej, w Zamku Królewskim w Niepołomicach, w Pałacu Prymasowskim w Warszawie, w Częstochowie, w Domu Pracy Twórczej w Szczawnicy i na Orawie. Spotykała się z czytelnikami w Salonie Literackim w Krakowie, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury, w domach Pogodnej Jesieni, w Domach Kultury oraz w szkołach.
Prezentowała swoje wiersze w poetyckich audycjach radiowych.
Wydała 10 zbiorów poezji. Uprawia lirykę religijną, patriotyczną, filozoficzną. Pisze satyry i fraszki. Za dotychczasową twórczość poetycką otrzymała Srebrny Medal wybity z okazji pięćdziesięciolecia wyzwolenia obozu koncentracyjnego na polach Majdanka oraz Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
Dwukrotnie została wyróżniona odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”: w 1999 roku przez ministra kultury i sztuki Rzeczypospolitej Polskiej oraz w 2000 roku przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Słowami – kluczami są w poezji Zofii Daszkiewicz pojęcia:
człowiek, miłość, uśmiech, przemijanie.
Zbiory jej wierszy trafiają także do rąk polskich czytelników poza granicami kraju. Największą satysfakcję stanowi dla autorki wzruszenie odbiorców. Prezentowany wiersz pt. „Gdy się odezwie dzwon” ze zbioru pt. „Szukam człowieka” był zainspirowany klimatem oczekiwania na uroczystość poświęcenia dzwonów w parafialnym kościele pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w Węgrzcach i tu był po raz pierwszy recytowany
na prośbę ówczesnego proboszcza ks. kanonika Włodzimierza Bogacza.
„Mała Ojczyzna”
Kiedy czasem przymykam oczy,
by przywołać piękne wspomnienia,
widzę pola uprawne, zbóż kłosy,
czuję także, jak pachnie ziemia.
Znów spostrzegam przydrożne wierzby,
dziś tam rosną modrzewie i tuje,
cenię wprawdzie ich kształty i barwy,
ale wierzb mi schylonych brakuje.
Kiedy idę wygodnie chodnikiem,
rząd pojazdów mnie właśnie mija,
myślę, patrząc na tak piękne domy,
czyja to jest posiadłość, czyja?
Już dziś nie ma płotów w granicy,
wiatr z drzewami czasem pogada,
mur wzniesiony dom czyni fortecą,
sąsiad rzadko widuje sąsiada .
Czasem jeszcze widzę stary dom,
tu wzniesiono ich wiele po wojnie,
historia zatoczyła swe koło,
teraz mieszkać tu można spokojnie.
Świat się zmienił i tak jakby zmalał,
Internet na dłoń nam podaje
wiadomości ze wszystkich stron,
świat współczesny tak bliski się staje.
Człowiek także jest teraz inny,
opanował języki i wiedzę,
między baśnie włożyć można wiadomość,
że się kiedyś sądzono o miedzę.
Teraz inne problemy nas dzielą,
inne także nas fakty zbliżają,
to jest ważne, by znać swe korzenie,
mieszkać w kraju, gdzie ptaki śpiewają.
Cenić język, zwyczaje, tradycję,
nosić w sercu swych przodków spuściznę,
nie omijać w potrzebie człowieka,
chronić małą, ogromną Ojczyznę.
Wiersz został napisany z okazji otwarcia wystawy pt. „Małe Ojczyzny” w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie.